Glinek Autor: Małgorzata Pawlik

 


ROZDZIAŁ PIERWSZY




Była sobie raz fabryka plasteliny dla dzieci. Były tam produkowane wszystkie plasteliny na cały świat. Jeden z pracowników pił sobie Pepsi(choć nie wolno było). Potknął się o jakiś kamień i plask! Płyn wylał się na otwarte pudełko z brązową plasteliną. Pepsi wsiąkła w nią, a pudełko się zamknęło i zostało załadowane do ciężarówki.



ROZDZIAŁ DRUGI



W Szkole Podstawowej nr 100 w Krakowie klasa 4a miała na zadanie przynieść do szkoły plastelinę.
Ja (bo o mnie jest opowieść) poszłam z mamą do sklepu, żeby ją kupić. Tam było tam bardzo dużo pudełek z kolorową plasteliną, ale ja czułam,
że jedno, w którym była tylko brązowa plastelina, woła mnie. Tak dosłownie, krzyczało: ratunku! ratunku! ratunku! Zaciekawiło mnie to, ale nie mogłam otworzyć pudełka, bo byłam w sklepie. Wrzuciłam
je do koszyka sklepowego.



ROZDZIAŁ TRZECI




Rano na lekcji plastyki mieliśmy ulepić
z plasteliny ludzika. Ja ulepiłam cudownego ludzika, miał ładne, krótkie nóżki i rączki, mały tułów, piękną główkę, oczy, usta, uszy oraz nosek. Dostałam za niego 6! Gdy Jak wracałam usłyszałam, że z mojego plecaka dochodzi ciche kichanie. Otworzyłam plecak
i zdumiona krzyknęłam. W moim plecaku trząsł się
z zimna i kichał ludzik z plasteliny! Powiedział mi, że jest mu bardzo zimno. Schowałam go do kieszeni
i od razu pobiegłam do domu.




ROZDZIAŁ CZWARTY




Gdy wróciłam do domu, ogrzałam go i dałam syrop na przeziębienia dla ludzi. Po dwóch dniach mu przeszło. Byłam bardzo zdziwiona, bo nigdy
nie widziałam żywego ludzika z plasteliny.

- Jak mam na imię? - zapytał mnie.

- Nie wiem, a jak chcesz mieć na imię?

- Nie wiem.

- To może Glinek?

- Świetny pomysł, a jak ty masz na imię?

- Małgosia.

- Piękne imię, mamo Małgosiu.

- Chodźmy już spać synku Glinku.

I poszliśmy razem spać.





ROZDZIAŁ PIĄTY



Gdy się obudziłam, Glinka nie było! Szukałam
go po całym domu i zauważyłam, że okno w moim pokoju jest uchylone. Zaczęłam go szukać w okolicy.
Na szczęście znalazłam go na pobliskim placu zabaw. Huśtał się na huśtawce, chociaż była od niego dziesięć razy większa.

- Mogłeś zapytać, czy możesz pójść na plac zabaw, poszłabym z tobą. Wiesz jak się martwiłam!
- powiedziałam.

-Pozwoliłabyś?

- No pewnie. Jest ładna pogoda, też bym wyszła.

Glinek przytulił mnie mocno (na jego możliwości)
i wróciliśmy razem do domu. Po powrocie zrobiłam Glinkowi prywatną szkołę. Zaczęłam go uczyć czytać, choć nie za bardzo się mu to podobało.




ROZDZIAŁ SZÓSTY




Pewnego dnia, po pięciu latach ciężkiej pracy
w nauce i w domu Glinek, obudził się i zobaczył,
że już nie jest małym ludzikiem z plasteliny tylko pięknym sześcioletnim chłopczykiem! Miał piękne brązowe włosy i zielone oczy, jak choinka.
Gdy weszłam do pokoju, szczęśliwa przytuliłam zaskoczonego Glinka mówiąc:

- Ty już nie jesteś Glinkiem, tylko Grzesiem.

Na drugi dzień uradowany poszedł do prawdziwej szkoły. Był rok młodszy od dzieci z klasy, ale umiał już doskonale czytać i pisać, dogadywał się z dziećmi. Tak z małego ludzika o wielkim sercu stał się dojrzałym chłopczykiem.





KONIEC




Komentarze

Popularne posty