Pamiętnik z lekcji zdalnych *fragmenty* Autor: Zuzanna Małek
Wtorek, 20 kwietnia
Obudziłam się około szóstej rano. Usiadłam na łóżku i uśmiechnęłam się. Spojrzałam w kalendarz. Dzisiaj są moje urodziny. Usłyszałam krzyk z kuchni.
-Alicja, chodź na śniadanie - wołała mnie mama.
-Już idę - odpowiedziałam ubierając klapki w kształcie słoników.
Schodząc usłyszałam dźwięk odpalania zapalniczki. Gdy weszłam do kuchni, zobaczyłam rodziców, starszego brata i siostrę stojących z tortem.
-Wszystkiego najlepszego!! - krzyknęli chórkiem
-Dziękuję! - powiedziałam i przytuliłam ich, najmocniej jak się dało.
Zjedliśmy wspólnie śniadanie, a następnie mama pokroiła tort. Był malinowo - truskawkowy. Mój ulubiony smak. Rodzeństwo dało mi wspólny prezent. Była to płyta mojego ulubionego wykonawcy Shawna Mednesa. Do tego dołożyli czekoladę. Bardzo się ucieszyłam, bo marzyłam o tej płycie. Rodzice powiedzieli, że prezent od nich dostanę po południu. Wróciłam do pokoju, ubrałam się I włączyłam laptopa. Pierwszą lekcją był język polski. Na nim w sumie nic się nie działo.
Reszta zajęć też minęła mi spokojnie. Poszłam do kuchni, aby odgrzać sobie obiad. Chwilę po mnie przyszła moja siostra Julita.
-I jak? Podoba ci się prezent? - spytała zadowolona.
-Bardzo, skąd wiedzieliście? - byłam ciekawa jej odpowiedzi.
-Podsłuchałam twoją rozmowę z przyjaciółką. Mówiłaś wtedy, że bardzo byś ją chciała - zaśmiała się.
-Ej, następnym razem zapytaj, co bym chciała dostać, a nie podsłuchuj mnie... - również się zaśmiałam.
Dokończyłam swoją porcję obiadu i wróciłam do pokoju. Na telefonie zobaczyłam wiadomość od mojej przyjaciółki Olgi. Był to link do jakiegoś spotkania na Zoomie. Kliknęłam w link i zobaczyłam na kamerkach moich przyjaciół z czapeczkami urodzinowymi. Zaczęli śpiewać mi sto lat i brzmiało to bardzo komicznie, ponieważ każdy śpiewał w innym tempie. Bardzo miło z ich strony. Potem wszyscy po kolei składali mi życzenia. Rozmawiałam z nimi około półtorej godziny. Następnie zaczęłam odrabiać lekcje, dopóki nie zawołali mnie rodzice. Wręczyli mi prezent, w którym znajdował się nowy telefon.
Podziękowałam im i wróciłam do pokoju. Wpadłam na świetny pomysł. Poszłam do pokoju mojego rodzeństwa. Zapukałam, a kiedy usłyszałam ,,proszę” weszłam i powiedziałam:
-Co wy na to, żeby zrobić sobie rodzinny wieczór filmowy? - spytałam uśmiechnięta.
-To wcale nie jest głupi pomysł! - odpowiedział mój brat.
-Jestem na tak! - odpowiedziała moja siostra.
Poszliśmy razem do salonu, w którym siedzieli nasi rodzice. Zadałam im to samo pytanie, co mojemu rodzeństwu i zgodzili się bez żadnego zastanowienia. Cały wieczór oglądaliśmy różne komedie, horrory i seriale. Skończyliśmy około północy. Następnie wróciłam do pokoju, położyłam się i zasnęłam. To były najbardziej udane urodziny jakie miałam.
Komentarze
Prześlij komentarz